sobota, 27 listopada 2010

PKP, czyli Oryś odwiedził Polskę

Dziś udostępniam bloga Orysiowi, który odwiedził ostatnio Polskę i po latach skorzystał z usług PKP, co opisał u siebie na blogu. Mój kontakt z PKP od sześciu lat (czyli od momentu kupna samochodu) ograniczał się do jeżdżenia Intercity do Warszawy, a to jak wiadomo insza inszość. Dużo natomiast czytałam, że od czasu rozczłonkowania się PKP na milion spółek-córek zapanował dość spory burdel. 


Na zachętę fragment opowieści, bardzo barwny jak i cała opowieść :)


"Tymczasem ja powróciłem do hali dworca. Pociąg do Wrocławia miał być mniej więcej o tej godzinie, o której było w internecie że będzie, czyli o 12:50 (w internecie mówili 12:35). Planowy odjazd z peronu 4a. Nakupiłem więc sobie gazetek na drodze, coś na ząb po czym udałem się do kasy i poprosiłem o bilet. "Normalny czy studencki" zapytała pani w kasie. Miło, że wyglądam na studenta, już zapomniałem w sumie o tym, ze mogę mieć zniżkę na PKP, wyjąłem więc swoją legitymację z portfela i zapytałem, czy owa legitymacja wystawiona przez University of Glasgow jest ważna. "Oczywiście, przecież jesteśmy w Unii" powiedziała pani. Kupiłem więc bilet studencki i zadowolony, że jest jeszcze ponad 10 minut do odjazdu udałem się na peron 4a, który jest na wybitnym zadupiu poznańskiego dworca. Ponieważ pociągu na peronie jeszcze nie było szedłem sobie wolnym krokiem, rozglądając się wokół i kiedy już prawie doszedłem do końca, w pełni mogłem docenić widokowe walory peronu 4a. Świetnie z niego widać odjeżdżający o 12:40 z peronu piątego pociag do Wrocławia."


A cały tekst znajdziecie TUTAJ
Miłego czytania, wracam do robienia pizzy :)

7 komentarzy:

  1. Widzę,że dużo jednak zyskuję nie podróżując po kraju pociągami. Wolę już jechać tymi dziurawymi często drogami nawet po przekątnej niż skorzystać z PKP.Ostatni raz jechałam do Kolonii pociągiem w 2003 roku, no ale to było Inter City i miałam kuszetkę.I nawet do WC dało się wejść.A w kraju ostatni raz jechałam z W-wy do Krakowa i z powrotem w 2000 roku.Dworzec w Krakowie przyprawił mnie z lekka o rozstrój nerwowy, ale przezornie stałam blisko megafonu, więc zdołałam się zorientować, z którego peronu jest odjazd, bo na rozkładzie tego nie było.
    Jak pizza, udała się?
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anabell: jak człowiek korzysta w miarę regularnie to się w miarę da ogarnąć informacje na dworcach :) Pizza wyszła boska, zaczynam być w tym naprawdę dobra ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od pewnego czasu jestem w Chile (taki kraj) i chyba w koncu rozumiem dlaczego mi sie tutaj tak podoba - balagan jest rownie podobny (a moze i gorszy) niz w Polsce. Tak, my Polacy jestesmy przyzwyczajeni do tego balaganu i jego brak (w USA) jest dla nas obcy i wrecz nieludzki. I jak sie w koncu trafi do kraju gdzie na chodniku mozna zlamac noge i gdzie oddanie samochodu w wypozyczalni wymaga bezblednej znajomosci hiszpanskiego oraz lokalnych zwyczajow, to od razu nam lepiej.

    O dzisiejszych perypetiach z oddawaniem samochodu, obsluga GPS'u oraz z plackiem z muchami to musze chyba osobny wpis zrobic. Chile jest NIESAMOWITE!

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boze, te Orysiowe przygody z PKP to normalnie powrot do PRL-u;)

    Bedac we wrzesniu w Polsce jechalismy z Wawy do Krakowa ale byl to Intercity, wykupilam do tego pierwsza klase co by Moj sie nie zalamal. Widok dworca centralnego troche go zniechecil, takoz zapaszek w pociagowej toalecie (co jest z tymi zapachami w toaletach publicznych w PL? wszedzie, no prawie wszedzie ten smrod?) Sama jazda byla mila, szybko, siedzenia szerokie, wygodniej niz w samolocie, dosc mila obsluga, tylko pani-podrozna jadaca z nami w przedziale za nic nie dala wlaczyc klimatyzacji, naprawde bylo za goraco)Dworzec w Krakowie - relikt, ale ten juz nie byl w stanie umniejszyc naszej radosci z pobytu w Krakowie:) Innych doswiadczen z PKP - brak!

    OdpowiedzUsuń
  5. Marek: Ty mnie rozbrajasz :) Jakbyś nie dopisał tego nawiasu, według Ciebie co bym pomyślała, że Chile to klub nocny w Miami? :)))))

    Monika: Dworzec w Wawie to jest masakra, nie wszędzie, ale jednak. W Krakowie średnio go pamietam, całe wieki tam pociągiem nie byłam :) Intercity jest na poziomie, ale dość mocno nie na kieszeń przeciętnego Polaka...

    OdpowiedzUsuń
  6. Taki wstyd. Akurat musiałaś zacytować fragment z literówką, której mi się nie chciało zmieniać bo jestem za leniwy. I teraz wszystko przepadło :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie marudź ;) Ja nie zauważyłam :)

    OdpowiedzUsuń