piątek, 3 grudnia 2010

Nie wiem na ile znasz historię, czyli jak mnie zdenerwować

Po pierwsze, zmieniłam sposób komentowania - trzeba kliknąć na "Prześlij komentarz" i się pojawia nowa strona, na której można zaznaczyć, że dalsze komentarze pod daną notką będą przysyłane na maila. Dajcie znać, czy taka forma jest ok, czy jednak wolicie dawną, bo mnie to jest obojętne :)

A teraz wracam do paru luźnych historii, które miałam do poprzedniej notki włączyć, ale zapomniałam. Czyli będzie m.in. o moim znienawidzonym współpracowniku, który na szczęście jest tylko raz w tygodniu.

Tak w uogólnieniu to ludzie tutaj nie mają specjalnych uprzedzeń do Polaków. Ci ludzie, których dotychczas spotkałam. Każdy gdzieś tam jakiegoś Polaka zna lub znał, albo osobę o polskich korzeniach. Wszyscy wykazują całkowite zdumienie, że jestem tu od dwóch miesięcy, ze względu na mój angielski. Niestety mam akcent (a myślałam, ze nie mam, w Anglii praktycznie nie rozpoznawali, że jestem ze wschodniej Europy), ale podejrzewano mnie również o bycie Brazylijką, więc może po prostu jakiś obcy akcent mam, ale nie zawsze są w stanie określić skąd. Natomiast mówię płynnie, używając też "nowoczesnych" sformułowań, co zaskakuje tubylców i mnie chwalą, że nie spotkali nikogo, kto by tak władał językiem nie mieszkając wcześniej w obcym kraju. Stąd ja się teraz chwalę Wam :)))) Duże ukłony tutaj należą się Mojej Mamie, która mnie zapędziła na angielski jak miałam 10 lat i mocno pilnowała, żebym opanowała go dobrze. Oglądałam bajki po angielsku, miałam prenumeratę Newsweeka, książki, prywatne lekcje, itd. Wysiłek Mojej Rodzicielki się opłacił i każdemu teraz opowiadam dlaczego mówię tak jak mówię :)
Poza tym dużo oglądam seriali i czytam amerykańskie portale, staram się być na bieżąco ze słownictwem, żeby nie brzmieć książkowo.

Poza Młodym, czyli Kubańczykiem, nie znam praktycznie osób, które by miały intensywną styczność z imigrantami polskimi, stąd nie podchodzą do mnie stereotypowo. Młody to zupełnie inna historia, on ma dość fascynującą wizję świata, którą mi przedstawia praktycznie codziennie. Ostatnio mnie zapytał, czy Pan Koala jest zaangażowany w bycie futbolowym chuliganem. Wszyscy, którzy znają Pana Koalę o Gołębim Sercu, mogą sobie wyobrazić moją minę po tym pytaniu :) Śmiejąc się odparłam, że to już bardziej ja się interesowałam tematem, a nie on. Młody się bardzo zdziwił, bo słyszał, że każdy Polak kibicuje jakiejś drużynie i umie się bić, bo wszyscy Polacy są wysocy i umięśnieni. I oglądał ustawki na Youtube i strasznie go to rajcuje i bardzo by chciał wziąć udział w takiej bitwie. Odparłam, ze jak chcą się lać po mordach, to proszę bardzo, tylko niech to robią w lesie a nie na stadionach i zapewniłam, że nie chce być w środku ustawki... Ale Młody jest gangsta i cool i twierdzi, że dałby radę :)))))
Do Młodego będę wracać, bo jest źródłem mojej nieustającej radości w pracy :) Jakbyście nie wiedzieli, to na Kubie najlepiej było jak im pomagali Sowieci. Niestety ZSRR się rozpadło i teraz im nie pomagają, więc Kuba musi kupować jedzenie od Chińczyków (?!). Aha, Polska była częścią ZSRR jakby co :) Oświeciłam go, że się myli, ale nie było łatwo.

No i przechodzimy płynnie od plusa do minusa, czyli gościa, którego szczerze nie cierpię. Koleś ma irytujący sposób bycia - wszystko co mówi musi być zabawne. A nie jest. Uwielbia niby kontrowersyjne porównania ("... to tak jakby powiedzieć, że Hitler był przyjacielem Żydów"), jak coś mówi, to powtarza tę samą rzecz po kilka razy napawając się swoim domniemanym dowcipem i inteligencją. Uważa się również za bardzo bystrego, równocześnie uznając, że cała reszta populacji to idioci. Powtarza te same żarty, a czasami mówi wydymając usta jak mała dziewczynka - np ktoś zostawił miseczkę w kształcie jabłka przy kasie, wziął ją żeby odłożyć na półkę ze słowami "Głupie jabłko" wypowiedzianymi właśnie wydętymi ustami jak dziecko.
Pewnie drażniłby mnie tak ogólnie jak mnie drażni wiele osób, gdyby sprawa nie zaczęła być personalna.
Cały czas coś było nie tak z ogrzewaniem, naprawiali je bodaj z dwa tygodnie. Siedzimy sobie i zauważam, że chłodno jest znowu.

Koleś: Jesteś przecież z Polski, powinnaś być przyzwyczajona.
Ja: Jestem z Polski a nie z Syberii, w mojej części kraju zdarzają się zimy bez śniegu.
K: Przecież Polska jest na szerokości geograficznej Moskwy, chcesz mi powiedzieć, ze w Moskwie nie ma śniegu? To jakby powiedzieć, ze Hitler i Stalin...
J: Ej, jest Moskwa, jest Warszawa, jest Poznań, jest Berlin. Mam bliżej do Berlina niż do Warszawy, o Moskwie nie wspominając.

Coś zamamrotał i poszedł. Na tłumaczenie różnic pomiędzy klimatem kontynentalnym a umiarkowanym przejściowym nie miałam siły. Mam tylko nadzieję, ze nie sprawdzi jak wygląda obecna zima w Poznaniu, bo już mu nie wytłumaczę, że dwa lata temu praktycznie śniegu nie było...

Inna sytuacja, opowiadał, że mieli straszną awanturę w drugim sklepie z klientem Żydem i jego matką. Podkreśliłam, ze był Żydem z tego powodu, że klient jako jeden z wielu argumentów w kłótni podawał, że jego matka przeżyła Auschwitz. I słyszę jak Koleś mówi:
"Jego matka wyglądała jakby ledwo co skończyła sześćdziesiątkę, nie wiem jak wygląda twoja znajomość historii, ale powiem ci jak to wyglądało w trakcie II Wojny Światowej"... Zacisnęłam zęby, ale wewnętrznie miałam ciśnienie na takim poziomie, że aż mi się pięści zacisnęły. Koleś lepiej wie jakie są temperatury w moim kraju, a teraz lepiej ode mnie zna historię! Nie no, moja znajomość historii nie obejmuje II Wojny, w końcu to tylko na nas napadnięto i na naszym terytorium mordowano w obozach, notabene również obywateli polskich, niespodzianka kretynie.
Również się dowiedziałam, że angielski jest BARDZO trudnym językiem, bo są słowa, które się tak samo wymawia, ale inaczej pisze i mają inne znaczenie. Uch. Na szczęście pracuje u nas tylko jeden dzień w tygodniu, częściej bym go nie zniosła.

A na koniec postanowiłam bezczelnie skorzystać z pomysłu Lotnicy i będę wrzucać Garfielda od czasu do czasu :) Na dobry początek, albo koniec, zależy jak mi się zachce :)

Image Hosted by ImageShack.us

8 komentarzy:

  1. Wspolczuje serdecznie pracy z takimi polglowkami, no ale tak to czasem bywa. I tez trzeba przez to przejsc, niestety:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze,że masz tylko jednego takiego artystę. Ale wiesz, wśród naszych rodaków tutaj też chwilami można oszaleć słuchając ich "wypocin".
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Eeee, zdystansuj sie do takich ludzi, wiem, ze cisnienie rosnie jak sie slyszy tego typu teksty ale zagryz zeby;) Swoja droga slyszalam juz ten tekst wiele razy, ze Polska byla czescia Zwiazku Radzieckiego. Ale Ty wiesz Koala jakiej ich tu historii ucza w szkolach???

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Koalo, Polacy też głupoty wygadują na różne tematy. I nie znają np. historii Ameryki (a na przykład mieszkają w USA), więc nie można spodziewać się, aby Kanadyjczyk znał historię Polski, ani nawet Europy. Wiadomo, niektórzy znają, ale większość pospólstwa nie zna. Przygotuj się na to, że 90% społeczeństwa będzie zaszokowane, jak im powiesz, że Polacy też ginęli w obozach koncentracyjnych. Nawet wykształceni ludzie często tego faktu nie znają.

    Co do akcentu, to nie wiem czy Cię to zmartwi czy nie, ale akcent będziesz mieć raczej do końca życia. Jeżeli dziecko nie wychowywało się z danym językiem na codzień do mniej więcej okresu dojrzewania, to wtedy akcent pozostanie na zawsze. Wg. mnie to nie jest nic złego, wręcz przeciwnie. No i nie zapominaj, że każdy mówi z zkcentem jakimśtam, nawet Kanadyjczycy urodzeni w Toronto mają swój akcent, więc niemożliwe jest, żebyś mówiła bez akcentu. A w brzmieniu to portugalski jest podobny do polskiego, nawiasem mówiąc. Portugalski, a szczególnie brazylijski portugalski używa bardzo dużo spółgłosek syczących i szczelinowych (takich jak f, v, s, z) i zwarto-szczelinowych (jak c, dż). Pewnie masz naloty z wymowy tych spółgłosek, więc nic dziwnego, że jesteś posądzana o bycie Brazylijką. Ja też tak mam, ale ludzie są zawsze skonfundowani moimi jasnymi włosami. Akcent to bardzo dobra rzecz i trzeba się z niego cieszyć - takie jest moje zdanie.

    I nic się nie przejmuj współpracownikiem. I tak dobrze, że wie, że w Polsce pada śnieg! Mogłoby być gorzej,

    Pozdrawiam, Alicja

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zobaczyłam wpis Moniki, to dopiero sobie zdałam sprawę, że to co napisałam można odebrać jako przytyk do kanadyjskiego systemu edukacji :) Otóż nie, ja się w ogóle nie dziwię, że niewiele wiedzą o Polsce, bo w sumie po co mają wiedzieć, w żaden sposób nie jest to im potrzebne. To było tylko w odniesieniu do Młodego, który uważa się za eksperta od stosunków polsko-radziecko-kubańskich oraz generalnie eksperta od Polaków i Rosjan. Wszyscy Polacy piją w pracy, żaden Polak nie umie tańczyć, wszyscy są wysocy i umięśnieni, itp, rozumiecie :) Ale on mnie nie wkurza, może tylko trochę mi przykro, że się spotkał z takimi przedstawicielami, którzy swoim chlaniem i przeklinaniem imponują 21latkowi. Bo jemu się ten styl podoba i uważa to za strasznie fajne. Podobnie jak uważa kupowanie kradzionych rzeczy za zwykłe oszczędzanie pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Alicja: nie wiem na razie czy się cieszę z akcentu. Szczerze mówiąc mnie wkurza, bo go zaczęłam słyszeć. Zobaczymy, postaram się go pozbyć, jak mi się nie uda, to będę musiała go polubić. Podoba mi się teoria kolegi z pracy Pana Koali, który jest Jamajczykiem i stwierdził, że on się akcentu w życiu nie chce pozbyć, bo jego akcent świadczy o jego dziedzictwie, z którego jest dumny. Podejście bardzo mi się podoba, ale na razie nie umiem się do niego zmusić. Może przyjdzie z czasem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. co do akcentu - Ola chodziła z synem do logopedy i razem wymowe cwiczyli, ale i tak sie nie pozbyla nalecialosci. pewnie jest tak, ze juz za pozno, bo pewnie caly aparat mowy uksztaltowany, tak a nie inaczej. Cwiczyc mozna na pewno i pewnie sie zmniejszy, ale gadac jak kokneje w zyciu nie bedziemy ;) A co do specjalisty od spraw europejskich: rotfl. takie prawdy objawione to przywilej mlodości. Ciekawy okaz do kolekcji charakterow.

    OdpowiedzUsuń
  8. Alicja: z tym akcentem to różnie bywa. Mi się wydaje, że mam strasznie chamski polski akcent, bo angielskiego nigdy się jakoś zorganizowanie nie uczyłem, przyjechałem tu (do Szkocji) z takim, że połowę musiałem rękami i nogami dopowiadać, dziś po paru latach studiuję na uczelni i już nawet pracowałem jako tłumacz dla policji (ale zrezygnowałem, bo się nie opłacało) więć mogę powiedzieć że trochę ten angielski znam.

    No i teraz ostatnio mam taką pracę, że jeżdżę sobie po całej Europie. I ludzie, tak w Wielkiej Brytanii jak i w Europie pytają mnie skąd jestem i próbują zgadywać po akcencie.

    I ku mojemu zdumieniu częsciej mnie biorą za Szkota (często nawet "trafnie" zgadując że z Glasgow) niż za Polaka, sporadycznie zdarzają się inne strzały (Niemcy, Dania, rzeczona Portugalia).

    Wychodzi więc na to, ze akcent podłapać można.

    Na początku mysłałem, ze może to jakieś naleciałości z początkowych czasów, kiedy to pracowałem z numerantami niczym z koalkowego bloga i że podłapałem wtedy jakieś slangowe słowka, ale własciwie ile slangowych słówek można przemycić w pracy kuriera? Bo oni próbują zgadywać już po pierwszym-drugim zdaniu.

    Myślałem też, że patrzą na wóz (ma adres na drzwiach) ale wtedy czy ci, co mnie biorą za Polaka albo Niemca nie patrzą? :-)

    No ale może po prostu akcent z Glasgow jest tak charakterystyczny, że jego podłapanie jest łatwiejsze niż wyłapanie jakichś np. Torontowych niuansów :-)

    OdpowiedzUsuń